niedziela, 3 grudnia, 2023
AktualnościAktualności z Przasnysza

Jedno mogę powiedzieć obiektywnie: Nie jest tak, jak oni twierdzą, że są lepszymi patriotami lokalnymi

Z Zenonem Szczepankowskim, radny rady Powiatu Przasnyskiego z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego rozmawiamy o sprawie  Inkubatora Przedsiębiorczości w Zdziwóju Starym, wyborach parlamentarnych i samorządowych w roku 2023 oraz o książce „Motywacje w zarządzaniu publicznym”, autorstwa naszego rozmówcy.
– Kadencja obecnego starosty oraz Zarządu RP przekroczyła półmetek, jak Pan oceni ten czas?
– Pierwszy rok obecnej kadencji oceniałem dobrze. W roku 2019 starostwo nie brało żadnych kredytów, a na koncie powiatu pozostało na koniec roku ponad 25 mln zł wolnych środków.  Powiat zajmował, podobnie jak w poprzednich latach, I miejsce w Polsce pod względem finansowej nadwyżki operacyjnej i odebrał dyplom za I miejsce w Polsce w wykorzystaniu funduszy unijnych liczonych w latach 2004-2018.  Wprawdzie nowa większość w Radzie Powiatu postanowiła unieważnić rozstrzygnięte już przetargi na salę koncertową i rozbudowę Szkoły Muzycznej w Przasnyszu oraz przerwała wielki projekt Mazowieckiego Centrum Sportów Zimowych, a także zdjęła z budżetu powiatu 34 mln zł na budowę obwodnicy Przasnysza, ale na sesjach mówiono nam, że do tych projektów Powiat szybko powróci, po uszczegółowieniu projektów technicznych.  Nie była to jednak prawda. Jesteśmy już w IV roku kadencji, a powrotu do tych ważnych przedsięwzięć nie ma.
– Jak oceni Pan starostę Krzysztofa Bieńkowskiego i wicestarostę Waldemara Trochimiuka?
– Moja ocena mogłaby być nie obiektywna, dlatego się od niej powstrzymam. Jedno mogę powiedzieć obiektywnie: Nie jest tak, jak oni twierdzą, że są lepszymi patriotami lokalnymi.
– Jak ocenia Pan ilość pozyskanych środków zewnętrznych przez obecną koalicję rządzącą w naszym powiecie?
– Obecne władze Powiatu nie pozyskały w całej kadencji ani 1 euro na nowe projekty inwestycyjne. Pozyskano dotacje krajowe. Są to łatwiejsze pieniądze, ale dodrukowane za sprawą nagannej współpracy Rządu RP, NBP i BGK. Euro jest pieniądzem prawdziwym i nie wywołuje inflacji, natomiast te pieniądze kartonowe są puste i płacimy za nie później wszyscy inflacją, w cenach chleba… . Te dotacje krajowe też poszły w większych proporcjach do innych powiatów. Wiele powiatów na Mazowszu otrzymało np. po 17 mln zł w ramach drugiej i trzeciej tarczy antycovidowej. Nasz powiat nie otrzymał ani złotówki w obu tych tarczach, bo złożył formalnie nieprawidłowe wnioski. Pierwsza tarcza też mogła być co najmniej o kilka milionów większa, gdyby radni PiS/PPP nie zdążyli wykreślić z budżetu zalewu w Przasnyszu i sali koncertowej. Rezygnacja z tych inwestycji była wielką straconą szansą rozwojową Przasnysza, ale także straconą szansą finansową. Tymi projektami należało wzmocnić wniosek Miasta o fundusze norweskie. Powiat miał najlepiej rozwinięte stosunki z norweskimi samorządami i ambasadą norweską, niepotrzebnie zerwane. Każdy wniosek wspierany przez powiat przasnyski miał praktycznie 100% szanse pieniężne. Brak wsparcia starostwa dla tego projektu spowodował utratę 45 mln zł (10 mln euro), które mogły wzmocnić atrakcyjność Miasta bez angażowania jakichkolwiek środków własnych. Powód był jeden – zazdrość o potencjalny sukces młodego burmistrza.
– Co według Pana jest, w tej chwili, największa potrzebą powiatu przasnyskiego?
– Potrzeba prawdy i kompetencji.
– Przy sprawie Inkubatora Przedsiębiorczości w Zdziwóju Starym, wielokrotnie podkreślał Pan, że kiedy obecny Zarząd Powiatu poda się do dymisji, to uda się Panu cofnąć kary. Jak by wyglądał taki proces?
– Wystarczyłoby, aby reprezentujący powiat starosta przyznał, że donos rozesłany w 2018 r. do wszystkich organów w Polsce, na temat inwestycji w Zdziwóju, był fałszywy. Mamy, bowiem, do czynienia z sytuacją, jak w poniższym przykładzie: Na komisariat policji zgłasza się mężczyzna twierdząc, że rower na którym przyjechał jest przez niego ukradziony. Policja nie ma innego wyjścia jak zarekwirować rower i zaproponować sprawcy odsiadkę. Jednak w trakcie dalszego postępowania kradzież roweru została wykluczona. Mężczyźnie chodziło tylko o spędzenie mroźnej zimy w ciepłym areszcie. Nie chce się jednak przyznać, że złożył fałszywe doniesienie i odzyskać rower, gdyż boi się większych konsekwencji niż wartość roweru.  W przypadku obecnego starosty też chodziło o coś zupełnie innego niż wynikało z donosu. Pan Bieńkowski zarzucił mi, że przedłużyłem wykonawcy termin zakończenia budowy. Jednak taka możliwość została przewidziana w specyfikacji przetargowej. Z tego punktu umowy później korzystał również sam pan Bieńkowski i kilkakrotnie przedłużał też umowę temu samemu wykonawcy. Ja nie czynię mu z tego zarzutów i nawet mi przez głowę nie przechodzą neurotyczne myśli o jakimś przekręcie. Pan Bieńkowski dobrze wie, że przed ogłoszeniem przetargu stoczyłem wielką batalię o zgodę Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych na wydłużenie terminu zakończenia budowy, gdyż krótki czas budowy wynikał ze zbyt długiej procedury oceniania wniosku, a nie z mojej winy. Jednostka zgodziła się na przedłużenie, ale tylko o 3 miesiące, zaznaczając przy tym, że to ostateczne ustępstwo, bo termin jest wystarczająco długi i realny. Informowałem o tym problemie Radę Powiatu. Już po rozstrzygnięciu przetargu Jednostka poluzowała swoje stanowisko, dzięki temu zarówno poprzedni zarząd powiatu, jak i obecny mógł skorzystać z możliwości przedłużenia umowy. Użyte w specyfikacji przetargowej słowo „może”, a nie „musi” jest sformułowaniem standardowym i nie oznacza dowolności. Podobnie jak brak w ustawie o publikacji wyroków Trybunału Konstytucyjnego słowa „musi” nie upoważniał Pani Premier do odmowy publikacji wyroków. Pani Premier Szydło po dłuższym czasie dała się przekonać swoim doradcom prawnym i opublikowała wyroki TK, gdyż w przeciwnym razie groziłby Jej Trybunał Stanu. Pan Bieńkowski do tej pory nie chce przyznać, że słowo „może” użyte w specyfikacji przetargowej i wzorze umowy jest przyrzeczeniem dla każdego wykonawcy. Działa tak samo jak słowo „musi”, chyba, że inwestor posiada niezbite dowody, że faktycznie nie mógł przedłużyć umowy. Taka sytuacja mogła wystąpić w przypadku Zdziwója, gdyby jednostka utrzymała swoje wcześniejsze stanowisko i nie zgodziła się na wydłużenie terminu realizacji. Wówczas powiat nie miałby faktycznie możliwości przedłużenia terminu realizacji bez konsekwencji zabrania całości środków unijnych. Wtedy przedłużenie umowy bez zgody MJWPU oznaczałoby bankructwo powiatu. To dlatego w specyfikacji nie było użyte słowo „musi”, tylko „może”. Bóg mi świadkiem, że nie kryło się w tym nic zdrożnego. Chcieliśmy tylko wykorzystać przyznane pieniądze unijne i rozwiązać problem na terenach szczególnie pokrzywdzonych przez niemieckiego okupanta. Cieszyliśmy się wtedy z przyznanych środków i nie chcieliśmy z nich zrezygnować, bo o tym, jak trudno było je zdobyć niech świadczy fakt, że żaden inny powiat, w całej perspektywie, nie pozyskał środków na budowę inkubatora, a my pozyskaliśmy aż na dwa inkubatory – w Przasnyszu i w Zdziwóju.
– Mimo, że od jesieni 2018 roku nie jest Pan starostą powiatu przasnyskiego, to nadal jest Pan osobą, która ma mnóstwo obowiązków, proszę o nich opowiedzieć?
– Już na drugi dzień po opuszczeniu stanowiska starosty otrzymałem kila propozycji pracy. Ponieważ były to miejsca odległe od naszego powiatu, musiałem je odrzucić. Wróciłem do nauczania w szkole i na uczelni fizyki, mechaniki teoretycznej, technologii i organizacji robót budowlanych. Obecnie, oprócz pracy samorządowej, jestem dyrektorem Medycznej Szkoły Policealnej w Przasnyszu oraz nauczycielem akademickim w Uczelni Lingwistyczno-Technicznej w Przasnyszu. Prowadzę wykłady, zaliczenia i egzaminy dla przyszłych inżynierów budownictwa. Napisałem książkę „Motywacje w zarządzaniu publicznym” dostępną w księgarniach, m.in. PWN i Empik. W druku jest inna praca zbiorowa. Rozważam w przyszłości przywrócenie na nowo biura projektowego, gdyż posiadam uprawnienia budowlane do kierowania, nadzorowania i projektowania bez ograniczeń.
– Jest Pan mieszkańcem gminy Chorzele, ewidentnie widać, że od chwili kiedy nastąpiła zmiana na stanowisku Starosty Powiatu Przasnyskiego, współpraca gminy ze starostwem zdecydowanie się zmieniła, dlaczego?
– Trudno dziwić się gminom, że narzekają na współpracę ze starostwem. Obecnie przasnyskie starostwo wymusza na gminach różne dofinansowania zadań powiatowych, jednocześnie szastając pieniędzmi z budżetu powiatu. Powiat nie wyremontuje żadnej drogi powiatowej, nie zrobi nawet metra chodnika, czy ścieżki rowerowej bez udziału finansowego gmin. Gminy nie były do takich żądań przyzwyczajone, gdyż mają swoje zadania i potrzebne są im środki na wkłady do własnych projektów. W kampanii wyborczej kandydaci z PiS/PPP obiecali, że to oni będą się dokładać do zadań gminnych, a jest odwrotnie.
Gmina Chorzele ma szczególne powody do niezadowolenia, gdyż starostwo zablokowało najbardziej istotne interesy gminy związane ze strefą gospodarczą, z obwodnicą Chorzel, z zalewem, z drogą 614, z projektem kolejowym Chorzele – Przasnysz- Ciechanów, a także z przebudową drogi krajowej nr 57. Frustracja jest tym większa, że tutaj strata inwestycyjna może otrzeć się o 3 mld zł i wiele miejsc pracy. Gminy takie jak Chorzele, czy Przasnysz, ale także samorząd powiatowy tracą dziesiątki milionów złotych podatków.
Zablokowanie Chorzel przedstawiane jest jako korzystne dla Przasnysza, ale takiej filozofii przeczą podstawowe zasady ekonomii. Inwestycje w strefie gospodarczej w Chorzelach uruchomiłyby boom inwestycyjny w strefie gospodarczej w Przasnyszu i odwrotnie.
Oczywiście trzeba znieść irracjonalny zakaz sprzedaży własności gruntów w strefie przasnyskiej, ustanowiony przez pisowskiego wojewodę wraz z objęciem przez obecnego starostę przasnyskiego stanowiska kierownika delegatury UW. Trudno tu ustrzec się wrażenia, że chodziło wyłącznie o egoizm wyborczy.
– W roku 2023, przed nami prawdziwy maraton wyborczy. Wówczas odbędę wybory parlamentarne i samorządowe. Czy wystartuje Pan w wyborach do Parlamentu RP?
– Nie wiem, czy będę miał taką propozycję.
– A co z wyborami samorządowymi? Czy jako lider PSL na ziemi przasnyskiej zamierza Pan odzyskać władze w powiecie, a co za tym idzie chce Pan po raz kolejny być starostą powiatu przasnyskiego?
– PSL, jak zawsze, wystawi kandydatów do rady powiatu. Nie wiem, czy wygram wewnętrzne głosowanie  na kandydata na starostę nie mówiąc o głosowaniu na radnego, czy później wśród wszystkich radnych. Nie znam swojej przyszłości.
– Czego należy życzyć Zenonowi Szczepankowskiemu na pozostałe 10 miesięcy roku 2022?
– Wystarczy zdrowia.
– Dziękuję za rozmowę
– Dziękuję również
Rozmawiał: WS