Wszyscy razem pomagamy 4-letniemu Szymkowi Kozickiemu

fot
Mały Szymek Kozicki walczy z ogromnym guzem. Jest to neuroblastoma IV stopnia – nowotwór występujący tylko u dzieci. Jedyną szansą dla dziecka jest leczenie w Niemczech. jest ono bardzo drogie i przekracza możliwości finansowe jego rodziców.  – Ja, tata… Wołam o wsparcie prosto ze szpitalnego oddziału, z pierwszej linii frontu. Proszę Cię o pomoc w ratowaniu mojego synka – mówi tata Szymka.
W połowie czerwca, kiedy w brzuszku Szymka odkryto ogromny guz, oznaczający przeciwnika najgorszego z najgorszych. Neuroblastomę IV stopnia – piekielnie złośliwe paskudztwo, nowotwór występujący tylko u dzieci.
– Jeszcze niedawno byliśmy zwyczajną rodziną. Dzisiaj spacerujemy bosymi stopami po piekle, ale ze względów epidemiologicznych nie wolno nam być w tych potwornych chwilach we trójkę razem. Jeden tydzień trzyma go za rękę mama, a drugi tydzień tata. Przytulny pokoik synka musieliśmy zamienić na ponury szpitalny oddział, gdzie bezbronne maluchy walczą ramię w ramię o przetrwanie. Wszyscy chcą wygrać, nie wszystkim się uda… – mówi tata Szymona Kozickiego.
W momencie przyjęcia na oddział guz miał wymiary 14×12 cm, obecnie ma już 14×20 cm – urósł w kilkanaście dni o 8 cm. Lekarze są przerażeni i mówią, że takiego przypadku dawno nie widzieli. Póki co nie da się go operować, dlatego Szymek przyjął już pierwszą chemię, a lada moment czeka go następna. Strasznie kiepsko ją zniósł, ale nie ma innego wyjścia. Trzeba strzelać do nowotworu najcięższą dostępną artylerią.
– Co dalej? Tego jeszcze nie wiemy, ale kontaktowaliśmy się już ze specjalistyczną niemiecką kliniką, gdzie leczy się tak skrajnie trudne przypadki dziecięcych nowotworów. Jednak zanim zostaną podjęte jakiekolwiek decyzje, stan Szymka musi się ustabilizować, a guz zmniejszyć –  kończy tata Szymona. – Najgorsze jest jednak to, że cena takiego leczenia w Niemczech może osiągnąć niewyobrażalnie wielkie wartości, które są nieosiągalne dla zwykłych śmiertelników. Dlatego też musimy być gotowi i zabezpieczeni finansowo na każdą możliwość.
– Jesteśmy już po chemiach, super chemiach, przeszczepie szpiku oraz radioterapii. Szymkowi szpik się nie przyjął, jest za mocno zniszczony – praktycznie nie do odbudowy – lekarze w Polsce robią co mogą, na ile im pozwoli medycyna w kraju.
Rodzice Szynka skontaktowali się z lekarzami z Barcelony. Ci zdecydowali podjąć leczenia Szymcia. Podjęli się leczenia, nie mając pełnej sumy a połowę.
– Dziękujemy za każdą pomoc – jesteście kochani. Podobno pieniądze szczęścia nie dają – właśnie że dają, bo dzięki nim Szymuś ma szansę na przeżycie, na to, że kolejnego dnia będę mógł go przytulić i ucałować na powitanie – dodaje tata Szymona.
Wszelkie datki na pomoc w walce Szymka z nowotworem, można wesprzeć na https://www.siepomaga.pl/szymon-kozicki.
IP, WS

Zapisz się na darmową prenumeratę Kuriera Przasnyskiego!