Cztery osoby aresztowane za fałszywe zgłoszenie kradzieży auta, jego autentyczną kradzież, oszustwo i fałszywe zeznania


Mimo wielowątkowości sprawy i przekonania sprawców, że uknuli plan doskonały, policjanci z mokotowskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu rozwikłali zagadkę przywłaszczenia rocznej toyoty z wypożyczalni, nieprawdziwego zgłoszenia o jej rzekomej kradzieży, fałszywych zeznań i oszustwa. Policjanci zatrzymali czterech podejrzanych.
Na ich wnioski oraz mokotowskiego prokuratora, wszyscy zostali tymczasowo aresztowani. Współpracujący z mokotowskimi operacyjnymi policjanci z Ostrowi Mazowieckiej odnaleźli i zabezpieczyli szkielet zdemontowanej toyoty oraz zatrzymali 55-letniego, domorosłego mechanika, który na polecenie rozkręcał auto na części w swoim garażu. Mężczyzna został przesłuchany i zwolniony. Aresztowanej czwórce grożą kary do 8 lat więzienia.
Jak ustalili policjanci, 27-letni mieszkaniec Wołomina, zatrudniony doraźnie przez jedną z warszawskich firm, jako kierowca, 3 października br. około 15.00 pojawił się w jednej z mokotowskich wypożyczalni samochodów, w której wypożyczył toyotę CH-R z napędem hybrydowym. Mężczyzna twierdził, że chciał sobie pojeździć. Samochód został wynajęty do na dwa dni. Mężczyzna pojeździł nim po Warszawie, a następnie udał się do swojej miejscowości. Kiedy zbliżał się dzień oddania samochodu, przedłużył czas jego wypożyczenia na kolejną dobę, a później jeszcze o kolejną. W rezultacie miał go zwrócić 7 października br. około 20.00.
W tym czasie pracownik wypożyczalni skontaktował się z policjantami z Ostrowi Mazowieckiej, zgłaszając, że GPS wskazuje, że skradziona toyota znajduje się na terenie jednej z tamtejszych posesji. Funkcjonariusze pojechali na miejsce i w przydomowym garażu odnaleźli nadwozie po zdemontowanym już samochodzie. Wstępnie ustalono, że sprawca prawdopodobnie użył urządzenia do zagłuszania sygnału nawigacji satelitarnej, zainstalowanej w aucie, próbując uniemożliwić jego lokalizację. Jak się okazało, nieudolnie.
Ostrowscy funkcjonariusze zabezpieczyli część skradzionego pojazdu, przeprowadzili jego oględziny i zatrzymali 55-latka do wyjaśnienia. Został on zwolniony następnego dnia, w związku z tym, że nie było dowodów wskazujących na jego udział w przestępstwie. Mężczyzna miał zostać poproszony o przysługę w demontażu samochodu przez swojego kuzyna. Nie miał jednak wiedzy, że samochód pochodzi z przestępstwa.
Kiedy mokotowscy operacyjni zaczęli analizować zebrane w tej sprawie informacje w postaci zeznań i własnych ustaleń, okazało się, że mają do czynienia z zawiadomieniem o niepopełnionym przestępstwie przez 27-latka, jego fałszywymi zeznaniami, oszustwem i autentyczną kradzieżą, której dopuścił się 32-latek ze swoim 28-letnim bratem. Kradzież umożliwił im wynajmujący toyotę z wypożyczalni, parkując ją w ustalonym miejscu i udostępniając kluczyki do auta jednemu z braci. Wszystko to było zrobione na zlecenie 44-letniego mężczyzny.
27-latek wypożyczył samochód na zlecenie 44-latka, który w kradzież i rozbiórkę samochodu na części zaangażował dwóch braci. Mężczyźni byli przekonani, że ułożyli plan doskonały. Nie przypuszczali, że policjanci tak szybko powiążą fakty i cała sprawa wyjdzie na jaw.
W trakcie prowadzonego postępowania pod nadzorem mokotowskiej prokuratury funkcjonariusze sukcesywnie zatrzymywali podejrzanych, układając wszystko w jedną całość.
Jako pierwszy został zatrzymany i aresztowany mężczyzna wynajmujący pojazd. Stało się to kilka godzin po fałszywym zawiadomieniu o przestępstwie. Miał na tym zarobić 1000 zł, ale w rezultacie się nie doczekał. Dzień później dołączył do niego młodszy z braci. W przeciągu kolejnych dwóch dni operacyjni zatrzymali 32-latka. Zlecający przestępstwo zauważył, że jego misterny plan się posypał i wszyscy zostali zatrzymani. Postanowił się ukryć. Zmieniał miejsca i kamuflował się do 28 października. Policjanci operacyjnie ustalili dokładnie, gdzie i o której godzinie będzie przebywał i zatrzymali go.
Mężczyźni po kolei byli dowożeni do prokuratury, gdzie stawiano im zarzuty. Zarówno policjanci, jak i prokurator wnioskowali o zastosowanie wobec wszystkich środków zapobiegawczych w postaci tymczasowych aresztów. Mokotowski sąd nie miał wątpliwości, że wnioski są zasadne i każdego z nich aresztował na 3 miesięcy. Teraz mężczyźni staną przed sądem. W zależności od rodzaju przestępstwa, jakie popełnili, grozi im od 5 do 8 lat więzienia.
IP, KWP