Nasi mieszkańcy otworzyli swoje serca i domy już w pierwszych dniach wojny

wywiad starosta e
Z Krzysztofem Bieńkowski, starostą powiatu przasnyskiego rozmawiamy o wojnie na Ukrainie, uchodźcach o wielkich sercach mieszkańców Przasnysza i powiatu przasnyskiego, którzy – jak podkreśla nasz rozmówca – „…otworzyli swoje serca i domy już w pierwszych dniach wojny”
– Czy przypuszczał Pan, że pod koniec lutego br. może dojść do wojny w bezpośrednim sąsiedztwie Polski i że wiele jego następstw  będzie odczuwanych także w naszym powiecie?
– Mało kto spodziewał się tak szeroko zakrojonych działań wojennych. Mimo pojawiających się od listopada ubiegłego roku informacji o koncentracji wojsk rosyjskich na granicach z Ukrainą, nie spodziewałem się wojny w takim zakresie. Jednak po kilku tygodniach stacjonowania wojsk rosyjskich, zdałem sobie sprawę, że zagrożenie jest bardzo realne. Dlatego 19 marca zwołałem Powiatowy Sztab Kryzysowy, gdzie powiedziałem wprost o zagrożeniu militarnym na wschodzie. Przedstawiałem służbom i samorządowcom swój punkt widzenia tej sprawy. Mówiłem o konieczności odświeżenia procedur obrony cywilnej, o ochronie źródeł wody pitnej, o ochronie informacji i systemów informatycznych, nakazałem rozmowy w szkołach dotyczące bezpieczeństwa i powtórzenie procedur, a także uwrażliwiłem służby o możliwości wybuchu paniki w sklepach czy na stacjach paliw w dniu rozpoczęcia działań militarnych. Omówiłem też kwestię związaną z możliwym pojawieniem się uchodźców z Ukrainy w naszym powiecie. Można więc powiedzieć, że kilkanaście dni przed samym wybuchem wojny przypuszczałem, że jakieś działania zbrojne się zaczną. Nie wiedziałem jednak, że będą one się odbywały od razu w wielu regionach Ukrainy.
– Od inwazji rosyjskiej na Ukrainę minął już ponad miesiąc, ilu w tej chwili na terenie naszego powiatu przebywa uchodźców z Ukrainy?
-Nasi mieszkańcy otworzyli swoje serca i domy już w pierwszych dniach wojny. Do domów i miejsc hotelowych przyjęliśmy w powiecie ponad 500 Ukraińców. Sporo z nich już wyjechało w inne miejsca, część wróciła na Ukrainę. Obecnie szacujemy, że jest około 400-500 uchodźców w powiecie przasnyskim.
– Gdzie są rozlokowani?
– Pierwsze miejsca, do których przyjechali to domy ich rodzin mieszkających już wcześniej w naszym powiecie. Otworzyliśmy dla nich również hotel w internacie ZSP. Swoją otwartość na pomoc uchodźcom okazali również właściciele Gościńca IWA w Przasnyszu, gmina Czernice udostępniła dworek w Chojnowie, a dziesiątki mieszkańców swoje domy i mieszkania lub pokoje. Później pojawiły się też miejsca u przedsiębiorców, a ostatnio w remizach i opuszczonych szkołach gminy deklarują kolejne potencjalne miejsca dla potrzebujących. W każdej gminie naszego powiatu są rozlokowani uchodźcy. Wystąpiliśmy też z ogłoszeniem do rolników, którzy chcą zatrudnić uchodźców oferując im również możliwość mieszkania. Każdy rolnik, który chciałby przyjąć taką rodzinę i dać zatrudnienie może zgłosić swoją gotowość pisząc maila na adres: pomoc@powiat-przasnysz.pl
– Bardzo dużo prywatnych osób decyduje się na przyjęcie ukraińskich uchodźców, na jaką pomoc mogą liczyć ze strony powiatu przasnyskiego?
– Powiat Przasnyski zorganizował kilka zbiórek darów dla Ukraińców. Dwa transporty darów przekazaliśmy na Ukrainę do miejscowości Berdyczów i Smotrycz. Ale część darów przekazaliśmy też uchodźcom będącym u nas w powiecie. Zgłaszały się do nas i samorządy i organizacje charytatywne, które przychodziły z potrzebującymi po zebrane wcześniej dary. Ostatnio zorganizowaliśmy kolejną zbiórkę, tym razem artykułów szkolnych dla uczniów ukraińskich w Polsce. Pracownicy instytucji powiatowych np. basenu w Chorzelach już takie artykuły zebrali i przywieźli do starostwa, a my przekazujemy je potrzebującym uczniom. W ustawie zapisano, że to nie powiaty lecz gminy i miasta będą przekazywały pomoc dla osób przyjmujących uchodźców. My jako samorząd powiatowy skupiamy się zatem na tym by właściwie obsłużyć uchodźców w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie i w Powiatowym Urzędzie Pracy, a także w naszym szpitalu.
– Czy liczba uchodźców przebywających na naszym terenie – miasto i powiat – może zwiększyć się, czy jesteśmy na to gotowi?
– Nie byliśmy na takie zdarzenia przygotowani i gotowi. Dopiero otwartość ludzi na przyjmowanie do swoich domów uchodźców sprawiła, że znaleźli oni w naszym powiecie schronienie. Hotel przy internacie ZSP, który udostępniliśmy dla uchodźców momentalnie się zapełnił. A zdarzały się sytuacje, gdzie ktoś przywoził, bez wcześniejszego uzgodnienia kolejnych uchodźców do hotelu. To generuje kolejne problemy i stres dla tych osób. Nie można ich traktować jak rzeczy – przywozić i już. Trzeba mieć najpierw zapewnione miejsce pobytu. A najlepiej gdyby transport dla nich był organizowany od razu do Europy Zachodniej, która jest bogatsza i ma więcej możliwości do przyjmowania uchodźców. Polska już bowiem nie jest w stanie przyjmować kolejnych milionów uchodźców. O to apelowałem zarówno do rządu jak i organizacji pozarządowych. Mój apel został wysłuchany m.in. przez Ministra Macieja Wąsika i wkrótce MSWiA uruchomiło linie autokarowe i kolejowe dla uchodźców podążających na zachód Europy.
– Mieszkańcy Przasnysza i powiatu słyną ze swojej działalności charytatywnej i wielkiej chęci niesienia pomocy, po raz kolejny stanęli na wysokości zadania i niosą pomoc sąsiadom zza wschodniej granicy Polski, jak Pan to skomentuje?
– Czuję ogromną dumę z bycia Polakiem. Mieszkańcy Przasnysza i naszego powiatu przyjęli wielu uchodźców, a także przekazali wiele darów i pieniędzy dla przybyszów i pogrążonej wojną Ukrainy. To pokazuje jak dobre serca biją w polskich piersiach. Polskie dzieci są przemiłe dla rówieśników z Ukrainy. Traktujemy wszystkich Ukraińców jak swoje siostry i braci. Dziękuję wszystkim, którzy w taki sposób okazują miłość naszym bliźnim w potrzebie! Ale moja wdzięczność nie jest tu ważna. Myślę, że najbardziej wdzięczni są i będą sami Ukraińcy, którzy przekonali się kto im najbardziej pomógł w tym tragicznym czasie.
– Jest wiele zbiórek na terenie naszego miasta i powiatu, co w tej chwili jest najbardziej potrzebne uchodźcom?
– Uważam, że trzeba organizować zbiórki selektywne skierowane do konkretnych osób potrzebujących. A tych potrzeb jest teraz bardzo dużo. Warto wspomagać też pieniężnie organizacje pozarządowe – stowarzyszenia i fundacje, które też mają rozpoznane potrzeby uchodźców w różnych częściach Ukrainy i Polski. We wszystkich parafiach zbierano też pieniądze, przekazane później do parafii ukraińskich i do Caritas. Dzięki takim działaniom nasza pomoc jest kierowana tam gdzie jest naprawdę potrzebna. Musimy unikać zbiórek na hurra, gdzie trafiają się zebrane rzeczy, które nie będą spożytkowane przez potrzebujących i zalegają lub niszczeją w magazynach.
– Czy obecna sytuacja na Ukrainie, bardzo duża grupa uchodźców w kraju będzie miała wpływ na sytuację ekonomiczo – gospodarczą w Polsce?
– Oczywiście, że tak. Wojna niesie ze sobą biedę i często wręcz głód. Niestety będzie to wielkie wyzwanie dla Polski i dla naszych samorządów, a przede wszystkim dla naszych rodzin. Więcej zapłacimy za energię i paliwa, a także za żywność i samochody. Jeszcze bardziej brakuje nam też mieszkań. Złotówka się osłabiła więc mniej rzeczy będziemy mogli kupić z zagranicy. Ale nie można się załamywać. Możemy też jako Polska gospodarczo próbować na tej sytuacji się wybić. Można uchodźcom zaproponować pracę, co już robimy w naszym powiecie, a na tym korzystają nasze firmy. Firmom brakowało wcześniej pracowników, a też mają do nich dostęp. Tak samo rolnicy, uważam, że mogą tu liczyć na wsparcie Ukrainek chcących pracować. Dzięki słabszej złotówce polski eksport staje się bardziej opłacalny i możemy tym wygrywać na arenie międzynarodowej. Nasze firmy będą więcej sprzedawać, albo przynajmniej nie odczują skutków spowolnienia gospodarczego w innych państwach świata. Po kilku tygodniach jakie minęły od wojny w naszym powiecie liczba bezrobotnych zmalała o kilkadziesiąt osób. to bardzo dobry wynik. Oby ten rozwój lokalny się utrzymał. Wysokie ceny żywności mogą też działać korzystnie na nasze rolnictwo. Oby te wszystkie złe wieści przerodziły się w dobre trendy. Oby firmy uciekające z Rosji przeniosły się do Polski. Myślę, że ważnym aspektem byłoby też zagwarantowanie firmom polskim udziału w rynku ukraińskim po zakończeniu wojny. Możemy też na tym się wybić. To tylko niektóre szanse, które widzę. Teraz jednak najważniejsze, by USA i Unia Europejska przekazały nam pieniądze na bieżącą pomoc dla uchodźców, którą musimy dźwigać jako państwo i jako obywatele. Na razie jedynie USA już uchwaliły i obiecały konkretne kwoty, teraz czas na UE. Turcja dostała wcześniej finanse na migrantów, dlatego Polska, która jest ważną częścią UE powinna bezwzględnie dostać jeszcze większe środki na pomoc uchodźcom wojennym. Urzędnicy brukselscy działają jednak znaczenie wolniej niż polski rząd i amerykańska administracja. To musi się zmienić!
-Dziękuję za rozmowę
– Dziękuję również
Rozmawiał: WS

Zapisz się na darmową prenumeratę Kuriera Przasnyskiego!