Nie sądzę byśmy byli w stanie odrobić straty

fott
Decyzja rządu o zamknięciu cmentarzy na trzy dni, tj.: 31 października – 2 listopada wywołała ogromne niezadowolenie społeczeństwa, ale również wielkie straty u osób utrzymujących się ze sprzedaży kwiatów, wiązanek i zniczy. W ten sposób wiele osób „zamroziło” swoje pieniądze na ponad rok, bez gwarancji, że uda im się je odzyskać.

– Wszyscy byliśmy oburzeni. Zamknięcie cmentarzy zostało to ogłoszone w ostatniej chwili. Nikt nie był na to przygotowany. W towar zostały zainwestowane pieniądze, ja np. miałam swoje oszczędności, które włożyłam w jego zakup – mówi Izabela Jeznach, właścicielka firmy handlowo – usługowej i stoiska z kwiatami, wiązankami, i zniczami w Przasnyszu.

Według naszej rozmówczyni trzy ostatnie dni [31 października – 2 listopada – przyp.red] to był najlepszy okres zbytu żywych kwiatów, wiązanek oraz zniczy. W tym czasie zawsze odnotowywana była najlepsza sprzedaż.
– Zostaliśmy z towarem , który będzie musiał stać do następnego roku. W ciągu roku zawsze coś się sprzedaje, ale na pewno nie są to takie ilości jak w okresie Dnia Wszystkich Świętych – opowiada pani Izabela.

Oprócz sztucznych kwiatów, wiązanek i zniczy kobieta miała również żywe kwiaty, które akurat jej udało się sprzedać. Jednak wielu innych sprzedawców nie miało tego szczęścia. Ich straty liczone są w tysiącach złotych. – Na te klika dni ludzie czekali cały rok, hodowali i pielęgnowali, kwiaty, a teraz co z nimi zrobią – wtrąca pani Izabela.

W chwili kiedy ogłoszono zamknięcie pandemii pod cmentarzem w Przasnyszu tworzyły się korki, nie można było przejść. Ludzie kupowali wszystko na szybko.
– Bazowaliśmy też na klientach spoza miasta, którzy przyjeżdżali na cmentarz i kupowali u nas. Straty są ogromne. Ja mam około 30-40 tysięcy złotych zamrożone w towarze. To jest dramat. Przygotowywałam się już od sierpnia, powoli skupowałam towar. Obecnie koś przyjdzie, tylko popatrzy, ale nic nie kupi. Zostało nam dużo towaru – nadmienia mieszkanka Przasnysza – Strat się nie da odrobić. My czekaliśmy na te dni cały rok. Ten okres jest dla nas jak dla rolnika żniwa. Jeśli nie sprzeliśmy tego w tym okresie, to towar będzie stał i czekał do następnego roku. Wkład to jeszcze sprzedam. Z kolei znicze już nie sprzedają się tak dobrze, a zainwestowałam w nie sporo pieniędzy. Dla porównania wkłady sprzedajemy całym rokiem, ale nie są to kwoty które pozwolą nadrobić straty – dodaje.

Cmentarze zostały odblokowane 3 października. Jednak tego dnia nie było dużego ruchu pod cmentarzem.
– Trzy ostatnie dni były dla nas jak zbawienie. My tego towaru nie ugryziemy. Nie sądzę byśmy byli w stanie odrobić straty. Zarywaliśmy noce stając w kolejkach po kwiaty i znicze u producentów, bo zawsze mieliśmy dużo klientów – kończy kobiet.

SZW

Zapisz się na darmową prenumeratę Kuriera Przasnyskiego!

×