Z Olafem Popkiewiczem, archeologiem i prowadzącym program „Poszukiwacze Historii” rozmawiamy o tajemnicach I wojny światowej, która swoje ślady pozostawiła na ziemi przasnyskiej. Olaf Popkiewicz opowiada również o pracy archeologa podwodnego, kręceniu odcinka „Poszukiwaczy Historii” i… o czerwonej czapce nurka.
– W listopadzie 2021 „Poszukiwacze Historii” odwiedzili powiat przasnyski, a dokładnie teren gminy Jednorożec, jako to się stało, że zainteresowaliście się tym terenem?
– Stało się to za sprawą mojego rosnącego zainteresowania I Wojną Światową, którą wcześniej traktowałem po macoszemu, całą uwagę skupiając na II Wojnie. Jednak im głębiej wchodziłem do tej „króliczej nory”, tym bardziej zacząłem przekonywać się że rację mógł mieć de Gaulle, twierdząc że nie było dwóch wojen światowych, tylko jedna z przerwą na reklamy.
Okolice Jednorożca od dziesięcioleci stanowiły bardzo atrakcyjny teren dla eksploratorów. Tam po dziś dzień można obcować z utrwalonymi w ziemi, namacalnymi śladami Wielkiej Wojny.
– Jakie skarby znaleźliście w tym czasie na terenie ziemi jednorożeckiej?
– Ciężko to nazwać skarbami. Skarb to w ujęciu archeologicznym depozyt przedmiotów, które w chwili ukrywania miały wartość dla deponenta. Może to być na przykład garść wiórów krzemiennych dla epoki kamienia, czy zrzut żelaznych prętów dla XII wieku. A te przedmioty znajdowane pod Jednorożcem można spokojnie nazywać powojennym złomem. Każda armia, podczas prowadzenia działań wojennych strasznie śmieci i rzadko kiedy po sobie sprząta. Te śmieci są na tyle kłopotliwe, że kiedy już wojsko sobie pójdzie, mało jest chętnych żeby dokładnie posprzątać po wojsku. Te wszystkie niewypały i rozkładające się zwłoki, działają odstraszająco. Dzięki takiemu stanowi rzeczy, w jednorożeckich lasach mamy do czynienia ze swoistym skansenem Wielkiej Wojny, który zwiedzać można pod warunkiem posiadania odpowiedniej wiedzy oraz wykrywacza metali. Na taką wycieczkę, w roli przewodnika, zabrałem telewidzów oraz sympatyków mojego kanału na YT (bo zrealizowałem tam dwa programy; pierwszy dla Poszukiwaczy Historii a drugi, bardziej zaawansowany, na YT). Te relikty okopów, rowów dobiegowych czy ziemianek, inkrustowane kilometrami rdzewiejących drutów kolczastych i naszpikowane milionami łusek, wystrzelonych w 1915 roku, to dla mnie, jako pasjonata historii prawdziwa gratka.
– Jak wspominasz wizytę i nagrywanie programu na ternie gminy Jednorożec?
– Przypomniały mi się dawne czasy. Jestem poszukiwaczem od ponad trzydziestu lat, więc przyznam że jeszcze na długo przed pracą dla Polsatu nawiedzałem Wasze rejony z wykrywaczem.
– Z czym, przed nagraniem programu, kojarzyła Ci się ziemia przasnyska, sam Przasnysz i Jednorożec?
– Przasnysz i Jednorożec zawsze kojarzyły mi się z I i II Bitwą Przasnyską, bo jak wspomniałem wyżej, po raz pierwszy dotarłem w Wasze strony już jako poszukiwacz, ale jeszcze nie jako archeolog, pewnie z milion lat temu…
– Czy jeszcze odwiedzicie teren powiat przasnyskiego?
– Jest tutaj jeszcze wiele fascynujących tematów, zarówno z czasów Wojen Światowych jak i wcześniejszych. Ziemia Przasnyska od zawsze stanowiła pogranicze kultur a co za tym idzie, ważny etap na szlaku z północy na południe Europy.
– Na terenie powiatu przasnyskiego toczyły się walki w czasie I wojny światowej oraz II wojny światowej, który z tych okresów jest Ci bliższy?
– Kiedyś pewnie II Wojna Światowa, ale dziś zaczynam się przekonywać do I Wojny, która jak powiedziałem wyżej, w moim mniemaniu stanowi preludium do II Wojny.
– Na terenie powiatu przasnyskiego „Poszukiwacze Historii” mają bardzo wielu fanów, którzy wiernie oglądają program. Czy możesz zdradzić im, jakimi kategoriami kierujecie się przy wyborze miejsca nagrania programu?
– Pierwsze kryterium to interesująca historia. W przypadku Przasnysza to dwie Bitwy Przasnyskie, stoczone w 1915 roku, które stanowiły element gigantycznych zmagań Niemiec i Rosji o tak zwany Worek Polski, których zwieńczeniem była właśnie II Bitwa Przasnyska, otwierająca Niemcom drogę na Warszawę. Drugie kryterium to szansa na znalezienie śladów tej historii. Pod Jednorożcem zalega historia, której wielkość wyrażamy w setkach tysięcy ton…
– Jak długo przeciętnie trwa nagrywanie jednego odcinka „Poszukiwaczy Historii” ?
– Na samo nagranie 22 – minutowej formy mamy zaledwie jeden dzień zdjęciowy. Jesteśmy więc lepsi od słynnego, anglosaskiego programu Time Team, który na eksplorację miał o ile pamiętam 72 godziny. Gdybyśmy mieli choć ćwierć ich budżetu…
– W wielu odcinkach programu nosisz na głowie czerwoną bandanę, czy ten element Twojego stroju ma jakąś swoją historię?
– To nie bandana to czerwona czapka nurkowa klubu mojego kolegi Sławka, którego nie może zabraknąć, kiedy nasza eksploracja wchodzi w środowisko wodne. Czerwone czapki są symbolem nurków, a jako archeolog podwodny mam prawo ją nosić.
– Bardzo często w programie bez żadnych oporów wchodzisz do dołów, zagłębień i zakamarków pełnych błota oraz ziemi, czy jest to niebezpieczne zadanie?
– Tak samo niebezpieczne jak jechanie z prędkością 140 km/h autostradą, co legalnie czyni większość Polaków. Najważniejszy jest zdrowy rozsądek, który rozumiem jako ocenę sytuacji. Myślę że potrafię ocenić ryzyko i dlatego jak widać jeszcze żyję.
– Olaf Popkiewicz jest dziennikarzem, archeologiem czy gwiazdą telewizyjną?
– Przede wszystkim archeologiem. Wykształconym w starych, dobrych czasach, przez wykładowców starej szkoły. Staromodny ze mnie chłopak. Gwiazdą telewizyjną nie jestem, bo nie chodzę po czerwonym dywanie, nie jeżdżę limuzyną i nie zarabiam kroci. Bardzo irytuje mnie, kiedy nazywają mnie celebrytą. Jaki celebryta jeździ dziesięcioletnią Dacią Logan kombi?
– Czy Olaf Popkiewicz to polski Indiana Jones?
– Absolutnie nie. Indiana Jones to wytwór kultury masowej. Bardzo atrakcyjny i fascynujący, powielający milion stereotypów. Ja ze stereotypami walczę. Indianę Jonesa uwielbiam, ale się z nim nigdy nie identyfikowałem.
– Chyba pytanie standard w ostatnich latach, czy pandemia wpłynęła na pracę „Poszukiwaczy Historii”?
– Na początku były lekkie zgrzyty, bo początkowo nie wolno było nawet opuszczać domów, ale jako pierwsi spośród programów telewizyjnych dopasowaliśmy się do nowych warunków i kontynuowaliśmy nasze przygody.
– Życzenie noworoczne Olafa Popkiewicza to…?
– Żebym się mylił w moich prognozach opartych na powiedzeniu „Historia lubi się powtarzać” i żeby ten Nowy Rok 2022 był przełomowy dla nas wszystkich, ale w tym pozytywnym sensie…
Rozmawiał: WS
Fot. Nadesłane Olaf Popkiewicz
Zapisz się na darmową prenumeratę Kuriera Przasnyskiego!