piątek, 22 września, 2023
AktualnościAktualności z GminWydarzenia

Rekonstruktor i miłośnik zwiedzania z kozacką duszą

Leszek Myślak to rekonstruktor, którzy często wciela się w postać szeregowego żołnierza, walczącego w I wojnie światowej. Z okresem Wielkiej Wojny związały go opowieści jego babci. Wybierając się na rekonstrukcję, uwielbia zwiedzać okolice, bo chce przeżyć coś,
co spowoduje, że taka wyprawa zyska większą wartość

– Jak zainteresował się Pan rekonstrukcjami historycznymi?
– To było w 2009 roku w Przasnyszu spotkała się grupa ludzi społeczników a tematem ich spotkania było „Co można zrobić z okazji 100 – lecia wybuchu I wojny światowej, która przyniosła Polsce niepodległość ”
Muszę zaznaczyć, że jestem rolnikiem, miałem wówczas krowy, które trzeba wydoić dwa razy dziennie i nie ma wolnej niedzieli ani święta, w gospodarstwie z hodowlą zwierząt nie jest łatwo wygospodarować sobie wolny czas. Moje możliwości jeśli chodzi o wyjazdy, były ograniczone.

Dopiero w 2011 orku dowiedziałem się o rekonstrukcji w Chojnowie, organizowanej przez wójta Wojciecha Brzezińskiego. Tam spotkałem grupę 14. Pułku Strzelców Syberyjskich, jeszcze za prezesury śp. Mariusza Łyszkowskiego. Dlaczego w ogóle szukałem tematu rekonstrukcji…, bo mój dziadek był w
wojsku carskim. Dziadka nigdy nie poznałem, zmarł w 1943 i dzięki opowieściom mojej babci „wyrósł” na rodzinnego bohatera. W taki sposób I wojna światowa z całkiem nieznanej stała mi się okresem bliższym niż chociażby historia II wojna światowa, która była „popularyzowana” w czasie PRL-u w wielu filmach.

– Do jakiej grupy i jak długo Pan należy?
– Nie należę do żadnej grupy rekonstrukcyjnej. Przez rok jeździłem na rekonstrukcje z 14. Pułkiem Strzelców Syberyjskich.
Jeżdżąc z grupa trzeba się do niej dostosować. Mój kolega Andrzej Sierak uświadomił mi że do takiego wyjazdy może być „wartość dodana” czyli zwiedzanie Polski wraz z wyjazdem na imprezę rekonstrukcyjną . Z kolei ja mogłem jechać wtedy, gdy mój brat miał wolne i mógł zastąpić mnie w gospodarstwie. Czasami jadąc na rekonstrukcję historyczną nie ma zbyt wiele czasu na zwiedzanie ciekawych miejsc w okolicy, ale jedzie się aby pomóc kolegom, którzy taką imprezę organizują. Zapłatą jest miska zupy i wzajemna pomoc czasem na innej płaszczyźnie niż rekonstrukcja. Przykładem wyjazdu połączonego ze zwiedzaniem jest zlot grup rekonstrukcyjnych w
miejscowości Leszczynek koło Kutna . Impreza multiepokowa, gdzie biorą udział też grupy odtwarzające rożne epoki, ale też różna armie. Właśnie będąc
pod Kutnem dwa dni poświeciliśmy na udział w zlocie, a trzeci dzień był przeznaczony na zwiedzanie i tak zobaczyliśmy: kolegiatę w miejscowości Tum, zamek w Łęczycy,, w Walewicach stadninę koni, dworek i park w stylu angielskim . Wracając przyjechaliśmy przez miejscowość Piątek, czyli geometryczny środek ziemi polskiej. Właśnie możliwość zwiedzania sprawi, że ja patrzę na rekonstrukcję historyczną inaczej. To nie jest tak, że jadę na rekonstrukcje sobie postrzelać, ale przeżyć coś, co spowoduje,
że taka wycieczka zyska większą wartość. Nie jestem typem człowieka, który potrafi się długo wylegiwać na plaży. Ja po 15 minutach bezczynności zebrałbym
się i wrócił do domu. Jeśli gdzieś jadę staram się dobrać do siebie ekipę, która lubi zwiedzać i ma na to czas. Wcale nie muszą to być rekonstruktorzy. Rekonstrukcja jest dla mnie motywacją do wyjazdów, czyli jest rekonstrukcja, więc jedziemy, szukamy co jest tam ciekawego, wynajmujemy w razie potrzeby kwaterę, a jeśli można przyjechać na imprezę wcześniej i organizator zapewnia kwaterę lub pole namiotowe tym lepiej, bo koszty mniejsze. Potem zwiedzamy i całość zamyka się w małym, ale intensywnym urlopie.

– Rekonstrukcje to częste wyjazdy, Który wspomina Pan najlepiej?
Trudno powiedzieć, bo wszystkie są niezapomniane. Najbardziej rozrywkowy jest wyjazd do Giżycka bo termin wakacyjny a impreza kilu dniowa . Mamy tam możliwość rozbicia namiotów na terenie twierdzy Boyen. Jest też do dyspozycji węzeł sanitarny. W dzień uczestniczymy w oficjalnych imprezach, po zamknięciu twierdzy mamy czas dla siebie. Spotykamy przy ognisku. Możemy się pośmiać, pośpiewać i wypić piwo. Jestem związany z jedną epoką historyczną, i z
ludźmi, których spotykam – przez 10 lat swojego udziału – mam inny kontakt, mamy swoich znajomych, swoje powiedzonka. po prostu bardzo
dobrze się rozumiemy. Jeździmy ze sobą tyle lat, że jesteśmy prawie jak rodzinna. W 2014 roku brałem udział w rekonstrukcji w Łowczówku, gdzie swój chrzest bojowy przeszły Legiony Polskie. Właśnie to tu podczas, wigilii w 1914 roku okazało się, że po obu stronach: polskiej i po rosyjskiej w okopach są Polacy. W Łowczówku znajduje się cmentarz Legionistów, więc grzechem było by tam nie pojechać i go nie zobaczyć.

Bardzo ważnym wyjazdem był udział w rekonstrukcji – 4 grudnia 2016 roku, czyli 100 – lecie wejścia Legionów Polskich do Warszawy. Było wówczas
tam obecnych bardzo dużo rekonstruktorów, a ja miałem zaszczyt być w delegacji która od grup rekonstrukcyjnych składała wieniec
pod Grobem Nieznanego Żołnierza. W roku 2018 zaproszono nas do Francji na 100 – lecie zakończenia I
wojny światowej w Verdun. Byli tam rekonstruktorzy z wielu krajów świata. To było niesamowite przeżycie, bo pierwszy raz zobaczyłem tak
wielkie i tak zadbane cmentarze. To była dla mnie wyjazd życia. Byliśmy tam obecni przez 4 dniu, też mieliśmy czas wolny i można było
pozwiedzać. Cieszę się, że, również u nas w Polsce, coraz więcej osób interesuje się I wojną światową, która uznawane jest za nie „naszą”. Czasem, ktoś
zaskoczyć swoją wiedzą na temat Wielkiej Wojny, co jest bardzo pozytywne i motywuje człowieka, żeby co jakiś czas wyszperać jakąś książkę, coś
dokupić, doczytać i się douczyć. Jechać na rekonstrukcję i tylko się przebrać w mundur i być głucho-niemym statystą jest przykre. Ktoś podejdzie i zapyta, a Ty nie wiesz co powiedzieć. To motywuje do nauki.

– Skąd ma Pan stroje i rekwizyty?
– Większość rzeczy kupuję. Niestety zrobienie czegoś samodzielnie nie jest takie proste. Na chwilę obecną jestem w stanie uszyć sobie tylko
proste mundury carskie. materiał załatwili mi koledzy z Kaliningradu. Uszyłem sobie dwa komplety mundurów, większość rzeczy to kopie ale są i oryginały jak kociołki, manierki i bączki na czapki.

– Pański ulubiony okres historyczny to…?
– Bez wątpienia I wojna światowa i okolice tego okresu historycznego.

– Rok 2020 został zdominowany przez koronawirusa. Wiele rekonstrukcji zostało odwołanych. jednak brał Pan udział w rekonstrukcji pod
Chojnowem, a jak przedstawiają się Pana plany na rok 2021?
– Każdy organizator, który ma zrobić imprezę – rekonstrukcję zastanawia się czy spełni szereg warunków związanych z pozyskaniem dotacji finansowych. Obecnie mamy ograniczenia związane z gromadzeniem się ludzi. Czasami dotowana impreza musi spełnić warunek, że obejrzeć powinno ją dajmy na to 500 osób. Nawet jeśli obostrzenia pozwolą na spotkania do 100 osób z zachowanie odstępu i w maseczkach, to organizator i tak nie da rady spełnić warunków, więc wielu z nich po prostu rezygnuje. Są samorządy i instytucje tak jak Twierdza Boyen, która ma na takie imprezy własne fundusze, więc nie są ograniczone. Gdy tylko obostrzenia się zluzują, miejmy nadzieję, że ich imprezy się odbędą. Na dzień dzisiejszy nie ma praktycznie ogłoszeń, że gdzieś będzie rekonstrukcja historyczna. Są zapowiedzi, ale takich pewnych terminów nie ma. Są one jakby zarezerwowane, bo giżycka Twierdza Boyen poinformowała o pewny terminach, w których rekonstrukcja może się odbyć.
Chodzi o to by zaklepać termin, bo może się okazać, że nagle wszystko wróci do normy i raptem rekonstrukcje będą się pokrywać terminowo. Czy rekonstrukcja w Giżycku dojdzie do skutku zobaczymy, w zeszły się odbyła. Czekamy na to z utęsknieniem.

– Dziękuję za rozmowę i do zobaczeniu na rekonstrukcji w Chojnowie
– Dziękuję również i mam też nadzieję, że się zobaczymy

Rozmawiał: Szymon Wyrostek

Fot. Fot. Zbiory prywatne Leszek Myślak/ Mariusz Maciaszczyk/ Luc Pottiez-Kitzen/ Krystyna Janusz Fotografia