Staram się przełamywać bariery – „ja nie umiem, nie jestem zdolny…”

Fot
We wtorek, 30 listopada w Parku Miejskim oficjalnie została odsłonięta figurka Młynarza„ Przaśnika.” Z tej okazji rozmawiamy z  Krzysztofem Miecznikowskim, artystą – plastykiem, oraz twórcą figurki „Przaśnika”. Nasz rozmówca, oprócz tajemnic tworzenia legendarnej przasnyskiej postaci opowiada o swoich zainteresowanych i przygodzie ze sztukami plastycznymi.
– Wykonał Pan wspaniałą figurkę Młynarza „Przaśnika”, jak zrodził się pomysł jej powstania?
– Wspaniałą? Wolałbym unikać tego określenia dla moich prac, znam dzieła mistrzów zasługujące na to określenie… Niemniej dziękuję za uznanie. Pomysł „Przaśnika” jest tak stary, jak tylko sięgam pamięcią do najdawniejszych „usiłowań” twórczych środowisk Przasnysza. Pomysł zaś na tę figurkę należy do zleceniodawcy, a koncepcja oraz kompozycja postaci Przaśnika do mnie.
– Z czego jest wykonana i jak długo trwała praca na figurka „Przaśnika”?
– „Przaśnik” odlany został z mosiądzu, metodą wosku traconego. Praca nad figurką, to szereg etapów składających się z czynności intelektualnych i technicznych:
– prace badawcze, ikonograficzne min. nad strojem epoki „Przaśnika”,  – szkice, praca z modelem,  – wykonanie metalowej konstrukcji – szkieletu,  – wykonanie rzeźby w technice narzutu gipsowego.  Tak w skrócie można opisać kolejność prac nad przygotowaniem rzeźby – modelu do odlewu w metalu.
Następnym etapem było wykonanie formy, z której został odlany model woskowy służący do utworzenia formy właściwej – odlewniczej. Następnie topienie mosiądzu, zalanie formy, obróbka odlewu, patynowanie… i to tylko tyle aby powstał „mały Przaśnik”. A jak długo to się działo? No cóż, tak żartem powiem… trochę dłużej, niż opisanie powyżej czynności…
– Jak to się stało, że zainteresował się Pan sztukami plastycznymi i związał Pan z nimi swoje życie?
– Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie… rysowałem, malowałem, lepiłem odkąd pamiętam. Myślę, że to dom rodzinny i legenda wujka – malarza miała największy wpływ na moje zainteresowania plastyką. Rodzice nigdy nie ograniczali moich marzeń, chociaż mit „biednego malarza” zawsze pokutował, nawet wśród pedagogów „od plastyki”. Ze wzruszeniem też wspominam czasy przedszkola, gdzie byłem tylko zachęcany i inspirowany do zabaw z kredką i pędzlem… „Podstawówka” to czas podejmowania poważnych decyzji na przyszłość zawodową… Tak, tak, w tamtych czasach już w okolicach 5-6 klasy młodzież układała plany na swoje zawodowe życie, ja byłem zdecydowany już w piątej! Wybrałem Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych im. Jana Matejki w Nowym Wiśniczu, kierunek: Ceramika Artystyczna.
– Jest Pan artystą plastykiem związanym z naszym miastem, proszę opowiedzieć o swojej przygodzie ze sztuką
– Częścią odpowiedzi niech będzie treść poprzedniej – etap dzieciństwa, lata szkolne… Potem to już przygoda z zawodem plastyka na różnych stanowiskach, w różnych instytucjach, gdzie zawsze w jakiś sposób dotykałem tematu „Sztuka”. Z Przasnyszem jestem związany rodzinnie – bo przecież tu się urodziłem, emocjonalnie – bo mam świadomość „Skąd nasz Ród!”. Wartości patriotyczne, religijne, obecne w rodzinie, odkąd pamiętam zawsze wywierały wpływ na moją twórczość. Stąd właśnie wiele prac tematycznie związanych z nimi.
– Jest Pan również pedagogiem, jak wygląda Pańska praca z młodzieżą?
– Prowadzę lekcje plastyki w ZSP im. mjra H. Sucharskiego w Przasnyszu i przede wszystkim realizuję założenia programowe. W programie nauczania jest sporo wiedzy z zakresu historii sztuki, ale też na lekcjach uczniowie pracują manualnie. Staram się przełamywać bariery – „ja nie umiem, nie jestem zdolny…” I tak np. wygląda jeden cykl tematyczny – kreska za kreską wspólnie, ja na tablicy, uczniowie na kartkach rysujemy elementy pejzażu, budynki, ulice poznając zasady perspektywy linearnej. Oczywiście byłoby idealnie, gdybym miał do tego przedmiotu przeznaczoną specjalną klasopracownię, gdzie mógłbym pomóc rozwinąć skrzydła uzdolnionej młodzieży. To chyba jednak zadania samorządowych instytucji kultury raczej…?
– Zajmuje się Pan także malarstwem proszę opowiedzieć o Pańskich dokonaniach w tej dziedzinie sztuki?
– Na ogół uprawiam malarstwo sztalugowe w technice olejnej. Wykonuję prace o różnej tematyce, m. in. portret, pejzaż, martwa natura.
Jaki nurt malarski jest Panu najbliższy?
– Realistyczny
– Ulubiony malarz to…, dlaczego, właśnie on?
– Jeżeli tylko jeden, to: Michelangelo Merisi da Caravaggio (Caravaggio).  Mistrz światłocienia, prekursor realizmu. Niezwykle ciekawy życiorys…
– Jakie ma Pan w swoim dorobku artystycznym dzieła, z jakich innych form  plastycznych Pan korzysta? Proszę nam o tym opowiedzieć?
Wykonywałem prace w wielu technikach plastycznych, w różnych stylizacjach. Większość z nich uważam za dobrze wykonane rzemiosło artystyczne, nie nazywając górnolotnie dziełami sztuki. Wykonałem min.: Cykl obrazów „Jan Paweł II – portret” – wystawa malarstwa olejnego w „Galerii na Piętrze” w MDK im. Stanisława Ostoi-Kotkowskiego w Przasnyszu. Obrazy w zbiorach prywatnych i państwowych. Udział w wystawach poplenerowych Stowarzyszenia Artystów Polskich w Ciechanowie: 2015r. –  „Nasz Ciechanów”, 2016 r.-  „Ze sztalugami przez Ciechanów”, 2018 r.-  „Lato 2018”. Cykl obrazów olejnych poświęconych kardynałowi Aleksandrowi Kakowskiemu – kolekcja W. Krzyżewskiego. Portret olejny Stanisława Chełchowskiego – dwór w Chojnowie. Portrety rodziców Bernarda Kryszkiewicza. Portret Św. Pawła od Krzyża – Parafia Św. Mateusza Apostoła w Warszawie. Płaskorzeźba – portret Św. Jan Paweł II.
– Najważniejsze Pańskie dzieła to….
– Na razie brak takowych (dzieło – określenie rezerwuję dla mistrzów przez duże „M”), chociaż niezwykłym sentymentem darzę swoją pracę dyplomową z ceramiki artystycznej – „Klasycystyczny puchar okolicznościowy”. Jeden z pucharów został wyróżniony na Ogólnopolskiej Wystawie Prac Dyplomowych Liceów Plastycznych – Kielce 1982 r. Poza tym trudno mi wskazać konkretną pracę…
– Malarstwo czy rzeźba, która z tych form jest Panu bliższa?
– Rzeźba. Rysunek, malarstwo, grafika… mógłbym te dziedziny uprawiać ciągle, ale rzeźbę mógłbym lepić nawet po ciemku!
– Czy interesuje się Pan czymś więcej niż sztuką plastyczną?
– W zasadzie jest moim problemem, że ciągle interesuje mnie zbyt wiele… Muzyka, jak większości jakaś towarzyszy… Mnie również od lat młodzieńczych interesowała, inspirowała i towarzyszyła w działaniach twórczych. Wielu z przyjaciół w „Plastyku” na czymś grało lub śpiewało. Poezja śpiewana w wykonaniu „Strofy” na co dzień rozbrzmiewała z internackiego radiowęzła na przemian z muzyką rockową, od symphonic rock po heavy metal, a poważna też mi nie obca… Tak było i wiele się nie zmieniło, ciągle słucham Genesis, King Crimson, Kansas, TSA… ale i „Duet w kapciach”. Interesuje mnie wszystko, co związane jest z historią, nie tylko historią sztuki oczywiście. Żartem powiem… na nieszczęście mój cenny czas potrafią zająć tematy takie jak: ogrzewnictwo, foto-woltaika, czy polityka (byłem radnym miejskim RM II kadencji).
– Jakie są Pańskie plany na przyszłość?
– Praca zawodowa – do emerytury…Twórcza – do kresu sił…
– Marzenie Krzysztofa Miecznikowskiego to…?
– Aby starczyło zdrowia i sił – to takie marzenie uniwersalne, a w sercu ukrywam jeszcze kilka…
– Dziękuję za rozmowę
– Dziękuję
Rozmawiał: WS

Zapisz się na darmową prenumeratę Kuriera Przasnyskiego!

Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.

×