Swoim działaniem reprezentują gminę Jednorożec
Razem spędzają czas – gotują, śpiewają, rozmawiają i żartują. O Stowarzyszeniu Koła Gospodyń Wiejskich w Jednorożcu i korzyściach przynależności do niego opowiadają członkinie: Zofia Wróblewska, Iwona Wdowińska, Elżbieta Niewiadomska i Jadwiga Grabowska.
– Od kiedy istnieje Stowarzyszenie Koła Gospodyń Wiejskich w Jednorożcu?
Wcześniej działało Koło Gospodyń Wiejskich, ale z tamtych kobiet została tylko jedna. Niektóre kobiety umarły, część ze względu na wiek i swój stan zdrowia nie angażują się w pracę, ale w ich miejsce przybyły nowe. Ludzie się zmieniają, jest ciągła rotacja, ale chętnych do działania nie brakuje. Dlatego postanowiłyśmy nasze Koło przekształcić w Stowarzyszenie. Nasze Stowarzyszenie Koła Gospodyń Wiejskich jest zrejestrowane w Krajowym Rejestrze Sądowym od 2011 roku, czyli działamy już dziewięć lat.
Główną pomysłodawczynią była nieżyjąca już Barbara Jeznach.
– Czy w Stowarzyszeniu działają same kobiety, czy są też mężczyźni? Ilu członków liczy?
W naszym Stowarzyszeniu jest 14 kobiet i trzech mężczyzn, ale gdy jest taka potrzeba, jedziemy na zapusty, czy inny występ, wołamy swoich synów, mężów, znajomych, którzy są potrzebni do śpiewania w zespole albo do odgrywania zapustów.
– Gdzie i jak często się spotykacie?
– Obecnie spotykamy się rzadziej, ze względu na pandemię koronawirusa. Wcześniej z reguły spotykałyśmy się we wtorki, czasem w środę, czyli cyklicznie raz w tygodniu. Jednak, gdy wymagała tego sytuacja, bo na przykład, przygotowywałyśmy się do występu albo robiłyśmy palmy, wówczas spotykałyśmy się częściej. Nasze spotkania mają miejsce w Remizie Strażackiej w Jednorożcu. Wcześniej spotykałyśmy się w budynku Urzędu Gminy Jednorożec. Mamy swoją grupę na Facebooku, dzięki której mamy lepszy i łatwiejszy kontakt ze sobą. Jesteśmy też w trakcie tworzenia naszej strony internetowej.
– Czy musicie ponosić koszty za lokal, w którym się spotykacie?
– Nie, nic nie płacimy. Wcześniej gmina użyczała nam lokum, a obecnie za zgodą wójta, bezpłatnie korzystamy z sali w Remizie Strażackiej w Jednorożcu.
– Co robicie na takich spotkaniach?
– W zależności na co jest sezon. Przed Wielkanocą, w poście robimy palmy na Niedzielę Palmową. Część tych palm sprzedajemy, aby zebrać środki na nasze potrzeby, na przykład na wyjazd. Jest już tradycją, że robimy dużą, ponad trzymetrową palmę do kościoła. I dzięki nam w niedzielę palmową jest uroczysta procesja wokół kościoła. Wówczas tę naszą palmę prezentujemy, a potem stoi w Kościele przy ołtarzu. Gdy zbliżają się zapusty, wtedy pracujemy nad przygotowaniem występów. Ponadto śpiewamy, bo mamy w naszym stowarzyszeniu zespół Kalina.
– Jakie są Wasze sukcesy i działania na rzecz społeczności w swojej miejscowości oraz dla całej gminy?
– Swoim działaniem reprezentujemy gminę Jednorożec na różnorodnych występach, konkursach i kultywujemy tradycje kurpiowskie. Co roku wyjeżdżamy do Baranowa na Przegląd Piosenki Klubowej. Występujemy na Festynach, na dożynkach gminnych, powiatowych. Reprezentowałyśmy gminę na Mazowieckich Dożynkach w strojach kurpiowskich. Oprócz występów mamy swoje stoiska z regionalnymi potrawami przygotowanymi przez nas same. Są to jakieś zupki, ciasta, rejbak z sosem kurkowym, pierogi z mięsem i z grzybami, które są do skosztowania dla ludzi bezpłatnie. Jak jest sezon szczycimy się swoim daniem, na który mamy certyfikat i które zostało wpisane na Listę Produktów Tradycyjnych prowadzoną przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi – „Jednorojski malón, czyli zupa z dyni”.
-W jaki sposób udało Wam się tego dokonać?
-Uczestniczyłyśmy w projekcie. Najpierw przeprowadzane były badania, co na naszym terenie jest takim regionalnym produktem. W związku z tym, że nasze ziemie są bardzo słabe i nie za wiele tu nie urośnie, bo ziemia szósta klasa, więc melon i ziemniaki były najczęściej uprawiane od lat na żywność. Z tego dawne gospodynie przygotowywały potrawy. Nam udało się tą potrawą z melona wygrać konkurs projektowy.
– Jak się przyrządza taką potrawę z melona?
– Najpierw gotuje się melona, później gotuje się zacierki z mąki na mleku i wlewa do melona. Można to jeść na słodko, na słono albo z imbirem, jednak u nas najbardziej popularne jest na słodko. Pochwalimy się jeszcze, że nasze gołąbki ziemniaczane posmakowały samemu Robertowi Makłowiczowi, który był w Jury na 18. Dniach Ziemniaka. Konkurs Tradycyjnych i Regionalnych Potraw Ziemniaczych wygrały Gołąbki z ziemniaków kurpiowskiego Stowarzyszenia Koła Gospodyń Wiejskich z Jednorożca, czyli my. W Ślęcinie uczestniczyłyśmy również w konkursie ogólnokrajowym potraw z ziemniaka, tym razem z kartoflakiem.
– Skąd bierzecie pieniądze na wyjazdy na różne konkursy?
– W tej kwestii wspiera nas wójt. My nie płacimy za dojazdy. Chyba że czasami jedziemy swoimi samochodami.
– Jakie inne działanie macie na swoim koncie?
– Co roku, od 11 lat, organizujemy konkurs pieśni wielkanocnych. Tworzymy projekt, same gotujemy i pieczemy. Po koncercie wszystkie grupy śpiewacze (ok. 150 osób) zapraszamy na poczęstunek. Niestety, w tym roku ze względu na pandemię koronawirusa nie odbył się. Gotujemy grochówkę na gminne festyny dla występujących gości (np. dla zespołu Boys). Wspierałyśmy również akcję charytatywną dla Łukasza Rumińskiego. Sprzedawałyśmy wtedy nasze potrawy. Oprócz śpiewania, bierzemy udział w kabaretach. Utalentowane jesteśmy i w kilku konkursach zajęliśmy 1. miejsce. Ale my do takich głupotek to pierwsze [śmiech]. Same tworzymy scenariusz. Występujemy również co roku na zapustach. W tym roku byliśmy z wieńcem na dożynkach diecezjalnych i parafialnych. Nosimy obraz i chorągiew w procesji.
– Kto jest głównym prowodyrem Waszej działalności?
– Teraz wszyscy po trochu rządzimy, ale prezesem jest Zofia Wróblewska.
– Czy w Jednorożcu istnieje jeszcze inne Koło Gospodyń Wiejskich?
– Tak, istnieje – Koło Gospodyń Wiejskich p. Ferenc. Kiedyś byłyśmy jednym kołem, ale to nie za naszych czasów. Zanim dołączyłyśmy do naszego koła, nastąpił rozłam.
– Czy udało Wam się pozyskać dotacje ze środków unijnych?
– Pozyskiwaliśmy tylko dotacje gminne. W tym roku po raz pierwszy były przyznawane środki unijne, ale nie udało nam się ich otrzymać.
– W jaki sposób można zostać członkinią Koła Gospodyń Wiejskich?
– Wystarczy trochę chęci, żeby przyjść i do nas dołączyć. Jesteśmy otwarte na nowych członków. Trzeba jednak pamiętać, że dołączenie do nas wiąże się z licznymi obowiązkami. My wtedy rozkładamy pracę na wszystkich członków i każdy ma swoje obowiązki. Telefon czy telewizja nie zastąpią spotkań z innymi ludźmi, śmiechu, rozmów, żartów i pracy. Spędzanie z nami czasu jest fajne, ciekawe i pożyteczne. Nagrodą za naszą pracę są wyjazdy (np. w góry, nad morze). Warto do nas dołączyć!
– Na pewno występ na kolejnych zapustach. U nas najbardziej aktywne jest lato, bo są wtedy występy plenerowe. Jesienią i zimą nie mamy dużo występów.
– Opiszcie swój strój.
– Na lato uszyłyśmy lekki strój, gdyż ten tradycyjny jest gorący. Składa się on z czerwonej spódnicy w kwiatki i białej bluzki. Ma elementy folklorystyczne. Mamy ładne i eleganckie stroje. Nasze spódnice mają po 100 lat. Mamy też koszule i fartuchy. Pierzemy tylko koszule i fartuchy, a spódnice tylko wietrzymy, bo są takie delikatne i precyzyjnie wykonane. Ciężko byłoby je odtworzyć. Nasze spódnice są warte 1000 złotych. Mamy stare, oryginalne stroje, które mają swoją wartość.
– Jaką rolę kiedyś i obecnie odgrywają Koła Gospodyń Wiejskich?
– Kiedyś kobiety z Kół Gospodyń korzystały z różnych szkoleń i porad z zakresu gotowania, pieczenia, szycia, fryzjerstwa. Była to jedna z form spędzania wolnego czasu. Obecnie, w czasach gdy jest dostępny Internet i telewizja, na spotkań KGW kobiety wymieniają się doświadczeniem i nowinkami, które później praktykują. Teraz też uczymy się czegoś nowego, jedna od drugiej. Ale istnieją również podobieństwa. Po spotkaniach często odbywa się gościna. Wyjeżdżamy również całą grupą na wycieczki w różne ciekawe miejsca w kraju i za granicą.
– Dziękuję za rozmowę.
– My również dziękujemy.
Rozmawiała: AB