Szukałem produktu regionalnego, który wyróżniłby Przasnysz i kojarzył się z nim. Postawiłem na chleb
„Chleb Przaśnika – nowy produkt lokalnym w naszym mieście” – tak brzmiał jeden z postów na oficjalnym facebookowy fanpage Urzędu Miasta Przasnysz. Wcześniej, jednak pomysł na „Przaśny Chleb”, publicznie [w mediach społecznościowych – przyp. red] zaprezentował Marek Chrzanowski. Właśnie z nim rozmawiamy o jego propozycji marki „Przaśny Chleb” i o zaprezentowanym przez przasnyski Urząd Miasta – „Chlebie Przaśnika”.
– Dwa lata temu, dokładnie 6 sierpnia, na oficjalnym facebookowym fanpage Urzędu Miasta Przasnysz pojawił się post dotyczący pomysłów na nasze miasto, jednym z komentujących był Pan…
– „Podziel się pomysłem na Przasnysz…” – tak zachęcano mieszkańców do przedstawiania swojej wizji dotyczącej rozwoju naszego miasta. Postanowiłem podzielić się swoim pomysłem, który narodził się gdzieś w 2002, może 2003 roku. Szukałem produktu regionalnego, który wyróżniłby Przasnysz i kojarzył się z nim. Postawiłem na chleb. Przez lata pomysł rozwijał się. Rozmawiałem o nim głównie ze swoimi przyjaciółmi. Miałem też okazję przedstawić go choćby podczas rozmowy kwalifikacyjnej do referatu promocji Urzędu Miasta ówczesnej pani wiceburmistrz, ale zainteresowania tym tematem nie było.
– Czyli, wnioskując po Pańskim poście, to Pan po raz pierwszy publicznie wspomniał o marce „Przaśny Chleb”…?
– Po wielu latach w końcu pojawiła się okazja, żeby zainteresować władze chlebem z Przasnysza. Na profilu „Przasnysz” napisałem: „Od lat mam pomysł na markę „Przaśny Chleb” – Toruń ma pierniki, Poznań ma rogale świętomarcińskie itp. Czemu przejeżdżając przez miasto turyści nie mieliby zatrzymać się na chwilę i kupić nasze pieczywo? Tylko należy ogłosić konkurs wśród piekarni, wybrać ekspertów do oceny produktu i dać piekarzom pozwolenie na wypiek według dobrej receptury z herbem albo z postacią Przaśnika. I koniecznie na wszystkich wjazdach do miasta duże, drewniane figury Przaśnika.” Pod postem pojawiła się odpowiedź administratora: „Dziękujemy za inspirujące pomysły”. Na tym sprawa się zakończyła. Zapomniałem nawet, że publikowałem swój pomysł na fanpage Urzędu Miasta. I nagle po prawie dwóch latach pojawia się oryginalny pomysł chleba Przaśnika. Pomyślałem, że może ktoś rzeczywiście wpadł na to sam, ale w szczegółach za bardzo przypominał to, co wymyśliłem wiele lat temu. Zacząłem przeglądać profil UM i znalazłem ten post z 2020 roku. Napisałem wtedy do burmistrza Łukasza Chrostowskiego, że miło byłoby wspomnieć kto jest autorem pomysłu. W odpowiedzi napisał mi „U nas wyszło to od Muzeum Historycznego – hejnał, sztandar i produkt lokalny (pakiet). Tam są młodzi ludzie – nie sądzę, żeby znali tą historię o której napisałeś. Nie chce umiejszać ich zasług (pisownia oryginalna). Tym bardziej, że na początku lipca organizują na Rynku – Festiwal Chleba, jako zwieńczenie przygotowań tego projektu.” Troszkę mnie ten ton zdenerwował, ale miałem argument – wysłałem mu link do posta, w którym dokładnie opisałem to, co „młodzi ludzie” zwyczajnie skopiowali i przedstawili jako swoje. Wtedy dostałem odpowiedź, że „na Festiwalu Chleba powiemy, że byłeś inspiracja”. To mnie satysfakcjonowało. Najważniejsze, że pomysł doczekał się realizacji, a przy okazji ktoś wspomni, że narodził w mojej głowie. Niestety burmistrz Łukasz Chrostowski zapomniał o tym tłumacząc „No zdałem sobie z tego sprawę po hejnale, ze w oficjalnym przemówieniu to nie padło.” Pomyślałem wtedy, że jeszcze nic straconego, ponieważ burmistrz miał udzielać wywiadu w telewizji. Zasugerowałem, że może właśnie wspomnieć o pomysłodawcy w telewizji. Dostałem wtedy „drogocennego” lajka od samego burmistrza. Jakie było moje zaskoczenie kiedy Chrostowski znów ciągnął wątek wspaniałej ekipy burmistrza, która sypie pomysłami jak z rękawa. Zapomniał tylko dodać, że nie swoimi. Na kolejną moją wiadomość burmistrz już nie odpowiedział. Jak małe dziecko – zwyczajnie zamyka oczy i myśli, że go nie widać.

– W 2000 roku rozpocząłem pracę w Starostwie Powiatowym w wydziale promocji. Poza strategicznymi dokumentami opracowałem materiały promocyjne. Urząd współpracował z lokalnym środowiskiem artystycznym, wydawaliśmy foldery, kalendarze, organizowaliśmy wystawy. Wtedy przyszedł mi do głowy pomysł przaśnego chleba. Przez wiele lat udało mi się opracować całą strategię i gdyby ten pomysł udało się zrealizować tak, jak sobie to wymyśliłem to Przasnysz zacząłby się kojarzyć właśnie z chlebem. Niestety to, co zaprezentowano nie ma szans na wypromowanie miasta. Do festiwalu chleba dokłada się miód i piwo, co w efekcie nie pozwoli na zbudowanie silnej marki. To zwyczajne rozmienianie pomysłów na drobne. Powinno się działać w myśl zasady „wszystkie ręce na pokład” i skupić się na jednym, wyraźnym celu. Niestety od kilku lat w Przasnyszu obserwujemy wciąż to nowe pomysły – kaczkomaty, budki dla jeżyków, rowery – drogowskazy. To wszystko pomysły kopiowane są z innych miejsc i nie mające z Przasnyszem i jego tradycjami nic wspólnego. Mam wrażenie, że burmistrz odhacza kolejne pomysły w swoim notesie i rozpoczyna realizację kolejnego zapominając o poprzednim.
– Porównał Pan „Przaśny Chleb” do toruńskich pierników i staromarcińskich rogali poznańskich…
– Właśnie zależało mi na silnym produkcie, którym mógłby być nasz przasnyski chleb. W wywiadzie, którego udzielał burmistrz oraz właściciele piekarni popełniono ogromny błąd. Przedstawiono w jaki sposób powstaje chleb i dlaczego jest taki smaczny. Nie twierdzę, że ktoś na podstawie tego wywiadu mógłby upiec dokładne taki sam chleb, ale przy budowaniu marki ważne jest stworzenie czegoś w rodzaju legendy. Jest to doskonały element promocji produktu regionalnego. Tajemnica przepisu, który rzekomo został znaleziony na strychu jednej z kamienic czy tego rodzaju historia powoduje, że produkt staje się ciekawszy. Niestety odniosłem wrażenie, że nasz przasnyski chleb stał się kolejnym zwykłym chlebem. Podczas choćby naszych podróży motocyklowych z przyjaciółmi po Polce i poza jej granicami wszędzie, da się zaobserwować, że gdzie istnieje silna marka zaangażowane są w jej promocję różne instytucje. Urzędy, sklepy, prasa. U nas według mnie promuje się jedynie ekipa rządząca nie licząc się zupełnie z mieszkańcami. Może warto byłoby pomyśleć o etacie Przaśnika podobnie jak kiedyś w Gdańsku miasto promował słynny pirat, nie żyjący już pan Andrzej – nieodłączny element historycznego śródmieścia czy miś z Zakopanego. Przy miejskich uroczystościach można byłoby zrobić sobie choćby pamiątkową fotkę z Przaśnikiem z Przasnysza. W czerwcu 2019 roku miałem przyjemność poznać Kazimierza Zielińskiego znanego ze smacznych wypieków Piekarni Zieliński. Przedstawiłem mu swój pomysł, który bardzo mu się spodobał. I choć sam jest już na emeryturze obiecał wesprzeć pomysł przasnyskiego chleba, jeśli uda się go zrealizować.
– 3 czerwca tego roku czyli po dwóch latach, na Fanpage Urzędu Miasta Przasnysz pojawił się post informujący o… „Chlebie Przaśnika – nowym produkcie lokalnym w naszym mieście”. Cytując dalej post: […] od ubiegłego roku trwały przygotowania do stworzenia w Przasnyszu charakterystycznych produktów lokalnych, które będę silnie kojarzyły się z naszym Miastem „[…]Najbardziej jednak zależało nam na oryginalnej recepturze chleba, który wypiekany był w dawnych dziejach.
Piekarnia Klementynka podjęła się tego zadania i od przyszłego tygodnia Chleb Przaśnika trafi do regularnej sprzedaży oraz będzie obecny na eventach miejskich. Chleb składa się z: mąki żytniej i pszennej, zakwasu, maślanki oraz odrobiny kminku […]”, czyli jak widać sukces ma wielu ojców?
– Jak już wspomniałem receptura powinna być ściśle strzeżona. Tak przynajmniej powinien brzmieć oficjalny przekaz.
– Czy Pański pomysł na „Przaśny Chleb” i „Chleb Przaśnika”, to dwa różne produkty?
– Nie miałem wizji jak chleb będzie smakować. Miałem jedynie pomysł na wyprodukowanie smacznego pieczywa z tradycjami ziemi przasnyskiej. Myślałem o zainteresowani tym tematem kilku ekspertów, którzy oceniliby produkt. Pomyślałem, że może udałoby się do współpracy zachęcić na przykład Pascala Brodnickiego, który gościł już w Przasnyszu biorąc udział w rajdzie Polskie Safari. Mam jeszcze kilka pomysłów związanych z przaśnym chlebem, ale jak widać nie warto dzielić się nimi z obecną ekipą rządzącą miastem.
– Czy o swoim pomyśle na „Przaśny Chleb”, który był pierwszy w mediach społecznościowych, rozmawiał Pan z burmistrzem Łukaszem Chrostowskim?

– Nie chciałem o tym rozmawiać z samym burmistrzem. Myślę, że lepszym pomysłem byłoby przedstawienie go osobie, która poczuje na czym ten projekt miałby polegać i zrealizowałby go z pasją. Na pewno takie osoby znalazły by się również w rzędzie Miasta czy w Muzeum Historycznym. Wystarczyło tylko skontaktować się ze mną i zapytać o przedstawiony pomysł. Niestety został on zwyczajnie „spłaszczony”.
– Jak przebiegała rozmowa, czy Pańska osoba będzie wymieniana jak pomysłodawca lub jeden z pomysłodawców na „Przaśny Chleb” lub „Chleb Przaśnika”?
– Po ostatniej rozmowie z Łukaszem Chrostowskim odniosłem wrażenie, że nie ma odwagi zwyczajnie przyznać się do błędu i powiedzieć prawdy. Jak już wspomniałem zwyczajnie milczy. Zastępca przyznał „no ewidentnie propozycja padła od Ciebie” . A po chwili zapytał mnie jedynie „po co Ci to”? No tak! „Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?”. Oznacza to, że można zwyczajnie zawłaszczyć czyjś pomysł, podpisać się pod nim i nie ponieść z tego tytułu żadnych konsekwencji. Jak dla mnie bardzo słabe jak na najważniejsze osoby w mieście.
– Dziękuję za rozmowę
– Dziękuję również
Rozmawiał: WS