To było święto demokracji lokalnej
Prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Przasnyskiej, Piotr Kaszubowski pierwsze wybory samorządowe po roku 1989 wspomina jako święto demokracji lokalnej. Nasz rozmówca do dziś pamięta skład pierwszej wyłonionej w demokratycznych wyborach przasnyskiej rady miejskiej. w której znalazło się kilku autentycznych społecznych liderów i inne wyraziste osobowości.
– Jakie były główne powody powrotu do trójstopniowego podziału terytorialnego w 1990 roku?
– W 1990 r. nie możemy jeszcze mówić o trójstopniowym podziale terytorialnym. Nie było wówczas powiatów, istniały małe województwa, w tym ostrołęckie i ciechanowskie, na terenie których leżały gminy tworzące obecny powiat przasnyski. W 1990 r. przywrócony został natomiast samorząd terytorialny, gminom zostały nadane rozległe, samodzielne kompetencje. Powołano też urzędy rejonowe, które nie stanowiły organów samorządowych, lecz wykonywały zadania i kompetencje administracji rządowej. Urząd Rejonowy w Przasnyszu obejmował swoim zasięgiem jedynie gminy leżące na terenie województwa ostrołęckiego, a więc miasto Przasnysz, gminę Przasnysz, miasto i gminę Chorzele, Krzynowłoga Mała i Jednorożec. Powiaty (i „duże” województwa) przywrócone zostały z dniem 1 stycznia 1999 r. Powodem reformy administracyjnej była budowa samorządności i usprawnienie działań władz w terenie.
– Jak wyglądał ten czas – rok 1990 – w rejonie ziemi przasnyskiej?
– To było święto demokracji lokalnej. Pozostało mi po nim trochę plakatów i ulotek wyborczych, do których czasem zaglądam. Pamiętam skład pierwszej wyłonionej w demokratycznych wyborach rady miejskiej w Przasnyszu. Znalazło się w niej kilku autentycznych społecznych liderów oraz inne wyraziste osobowości. Największe poparcie w radzie zyskał Komitet Obywatelski oraz nowo utworzona partia polityczna – Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe. Działania władz lokalnych relacjonował od 1992 r. miesięcznik „Ziemia Przasnyska”, którego w latach 1995-1996 byłem redaktorem naczelnym. Ciekawostka: od grudnia 1995 r. „Ziemia Przasnyska” nosiła podtytuł: „gazeta powiatowa”, chyba jako jedyny organ prasowy w kraju.
– Jakie korzyści działania samorządu lokalnego przyniosły ziemi przasnyskiej?
– Korzyści te, związane z wykorzystaniem środków unijnych, widać gołym okiem, zwłaszcza na wsi przasnyskiej. Patrząc z mojej perspektywy jako prezesa dużego stowarzyszenia, pozytywnie oceniam wspieranie przez samorządy organizacji samorządowych. Uczestnictwo w otwartych konkursach ofert, ogłaszanych przez miasto, powiat czy gminy pozwala na realizację wielu wartościowych przedsięwzięć kulturalnych czy edukacyjnych.
– Jak rodziła się i zmieniała samorządność na ziemi przasnyskiej?
– Rozumiem, że chodzi o ostatnie trzydzieści lat? To temat na obszerne opracowanie. Zmiany następowały wraz z reformami realizowanymi przez kolejne ekipy rządowe. Teoretycznie wpływ mieszkańców na władze lokalne jest większy niż dawniej. W praktyce bywa różnie. Od 2002 r. burmistrz czy wójt są wybierani w wyborach powszechnych. Ustawa z 2018 r. wprowadziła dwukadencyjność burmistrzów, wójtów i prezydentów miast, co ma przeciwdziałać zabetonowaniu układów lokalnych, niekiedy zupełnie patologicznych. Niestety, z takim układem musiałem borykać się osobiście w latach minionych.
– Jak lokalna społeczność na przestrzeni trzech dekad podchodziła do samorządności?
– Frekwencja w wyborach samorządowych w powiecie przasnyskim ciągle nie jest duża, a w wielu wiejskich obwodach głosowania pojawiają się od lat te same nazwiska kandydatów. W ostatnich latach przy samorządach powstały różne gremia konsultacyjne, w których mieszkańcy biorą aktywny udział.
Rozmawiał: WSZ