Z Ewą Nizielską, utalentowaną akordeonistką z Jednorożca rozmawiamy o jej sukcesach związanych z gra na akordeonie. Laureatka m.in. Nagrody Specjalnej za najlepsze wykonanie utworu Astora Piazzolli opowiada o swoich planach na przyszłość i o różnicach między akordeonem a harmonią.
– Na początku gratuluję Pani sukcesu w postaci II miejsca na Uczelnianym Konkursie Akordeonowym i Nagrody Specjalnej za najlepsze wykonanie utworu Astora Piazzolli. Proszę powiedzieć coś więcej o tych sukcesach?
– Dziękuje bardzo, nie ukrywam, że było to dla mnie ogromne wyróżnienie. Była to pierwsza edycja tego konkursu, a sam pomysł narodził się głównie dlatego, że w 2021r. obchodzimy 100-tną rocznicę urodzin Astora Piazzolli, wirtuoza tanga. Jest to muzyka niezwykle temperamentna, emocjonalna, „wolna”. Drugim utworem w moim programie konkursowym była bardziej awangardowa kompozycja ACC-1 Krzysztofa Olczaka. Jest to zdecydowanie trudniejszy utwór w odbiorze dla słuchacza, który z taką muzyką nie obcuje na co dzień.
– Inne Pani sukcesy to…?
– Odkąd pamiętam brałam udział w różnych wydarzeniach lokalnych, szkolnych i koncertach charytatywnych. W 2014 r. zostałam nagrodzona medalem Stanisława Ostoi-Kotkowskiego w kategorii „debiut” za swoją aktywną działalność. Z konkursowych osiągnięć mogę wymienić I miejsce w II Konkursie Muzyki Barokowej w Ostrołęce, III miejsce na IX Ogólnopolskim Festiwalu Muzyki Akordeonowej „Harmonia Zdrowia i Muzyki” w Solcu Zdroju oraz wyróżnienie w Mławskim Festiwalu Muzyki Akordeonowej.
– Dla wielu osób akordeon to bardziej męski instrument. Jak to się stało, że gra Pani na tym instrumencie?
– Faktem jest, że mężczyzn grających na akordeonie jest więcej, choć widzę, że te proporcje się zmieniają. Mam nadzieję, że przyczynię się do popularyzacji tego instrumentu wśród dziewcząt. Moja historia z akordeonem zaczęła się w Ognisku Muzycznym w Przasnyszu, kiedy podczas jednego z egzaminów semestralnych zostałam zauważona przez mojego późniejszego nauczyciela w PSM w Ciechanowie. W mojej rodzinie muzyka gościła od zawsze. Nie ukrywam, że była to ciężka droga, pełna gorszych i lepszych momentów. Kosztowała mnie mnóstwo czasu, wyrzeczeń, ale dała niesamowite doświadczenia i możliwości. Oczywiście ogromne podziękowania należą się moim rodzicom, którzy przez te wszystkie lata wozili mnie 50 km do szkoły muzycznej i czekali cierpliwie, aż skończę wszystkie zajęcia, oraz że wysłuchali setki godzin moich ćwiczeń w domu.
– Jest Pani studentką Akademii Muzycznej w Gdańsku w klasie akordeonu. jak wyglądają takie studia?
– Czynnikiem, który wyróżnia te studia od innych jest indywidualna praca z nauczycielem. Uczę się jednocześnie u dwóch profesorów: prof. Elżbiety Rosińskiej oraz dr hab. Pawła Zagańczyka. Jestem na wydziale instrumentalnym, więc gra na instrumencie jest dla mnie priorytetem. Na
początku roku wybieramy program do zrealizowania i przez 2 semestry pracujemy, doskonalimy, koncertujemy i przygotowujemy się do sesji. Taki egzamin wygląda jak koncert przez jury. Oczywiście odbywają się również wykłady.
– Po wygranej Marcina Wyrostka w programie Mam Talent zobaczyła, a raczej usłyszała, że na tym instrumencie można zagrać prawie każdy utwór. czy ma Pani swój popisowy numer na akordeonie?
– Akordeon jest takim kameleonem wśród instrumentów, ponieważ dzięki swojemu rozbudowanemu brzmieniu i możliwościom technicznym wszędzie się wpasowuje i często nadaje zupełnie nowy wymiar. Moim ulubionym utworem, który zawsze gram z ogromną przyjemnością jest Cordobą Isaaca Albeniza, który wykonywałam w Radiu Gdańsk. Dlatego też mój egzamin dyplomowy licencjacki opierał się na muzyce hiszpańskiej.
– Czy swoją przyszłość wiąże Pani z muzyką i akordeonem?
– Zdecydowanie wiąże przyszłość z muzyką. Chciałabym rozwijać się w kierunku pedagogicznym i łączyć to z różnymi projektami artystycznymi. Chciałabym w dalszym ciągu popularyzować ten piękny i niedoceniony instrument.
– Czy ma Pani swojego idola lub osobę, na której się Pani wzoruje w grze na akordeonie?
– Oczywiście jest wiele osób, których działalność śledzę, nie tylko akordeonistów. W tym momencie jestem na etapie szukania swojej indywidualnej drogi, bez wzorowania się na kimś. Staram się czerpać inspiracje z różnych źródeł i mieć otwartą głowę.
– Pytanie, które chyba zadawane jest pani najczęściej. Czym różni się akordeon od harmonii?
– Bardzo często te dwie nazwy używane są zamiennie. Wynika to z podobieństw wizualnych oraz zastosowanej mechaniki. Akordeon koncertowy ma inne brzmienie, które można modyfikować regestrami, mechanika jest bardziej złożona. Akordeon posiada również manuał barytonowy, który umożliwia granie lewą ręką pojedynczymi dźwiękami, nie tylko akordami. Technika gry na tych instrumentach też jest inna.
– Czy ma Pani jakieś inne zainteresowania oprócz gry na akordeonie?
– Wszystkie moje zainteresowania krążą wokół muzyki. Bardzo interesują mnie psychologiczne aspekty oddziaływania muzyki na człowieka oraz typowo
organizacyjne działania. Czynnie działam w Kole Naukowym Akordeonistów na Akademii Muzycznej w Gdańsku, gdzie współorganizuje różne
wydarzenia, konferencje i koncerty itp.
– Pani plany na przyszłość to…?
– Chciałabym otworzyć własną szkołę, w której osoby niezależne od wieku będą mogły rozwijać się muzycznie i czerpać radość z muzykowania.
– Marzenie Ewy Nizielskiej to..?
– Chciałabym, aby każdy miał możliwość kreatywnego rozwijania się przez sztukę. Zawsze powtarzam, że nie trzeba iść na studia muzyczne, ale gra na
instrumentach jest niesamowicie rozwijająca i niesie za sobą ogromne korzyści. Cieszę się, że coraz więcej dorosłych osób decyduje się na rozpoczęcie swojej muzycznej drogi, bo nigdy nie jest za późno, aby cieszyć się muzyką.
– Dziękuję za rozmowę
– Dziękuję również
Rozmawiał: WS
Fot. Nadesłane Ewa Nizielska
Zapisz się na darmową prenumeratę Kuriera Przasnyskiego!